Maj

Powrót do natury

Powódź tysiąclecia przeciągała się niebezpiecznie długo. Trwała już, o zgrozo – trzy lata. Ku wielkiemu przerażeniu sprzedawców okularów słonecznych i ku wielkiej radości handlarzy kaloszami. Ludzie się zmieniali, mentalności wodnej nabierając, a co niektórym nawet płetwy zaczęły rosnąć tu i tam. Samo miasto też bez uszczerbku nie pozostawało, bo brodząc ulicami, nie wiedziało się, czy to jeszcze starówka, czy już rafa koralowa. Rybom stawało się to już obojętne, czy płyną w wodzie, czy nad nią się unoszą, tak jakby już całą przestrzenią chciały zawładnąć.

Rajcy Miejscy z posępnymi minami podkręcają wąsy, wodzą mglistym wzrokiem po kandelabrach. - Co tu teraz robić? To pytanie buzuje pod każdym pomarszczonym czołem. Ot, zachciało się Rajcom z Legnicy nadmorskie miasto robić, porty, stocznie i mola budować. A teraz ambaras.